W Wielkiej Sali było tłoczno.
Przy długich stołach było pełno rozgadanej młodzieży zajadającej ze smakiem
śniadanie. Dziewczyny zaprowadziły Scarlet do jednego z tych stołów, nad którym
wisiała niebieska flaga domu Ravenclaw.
-Cześć
wam! Dziewczyny przywitały się z grupką chłopaków i dwiema dziewczynami.-To
Scarlet Walker. Będzie miała z nami
pokój i chodziła do klasy.
-Poznajcie się-powiedziała Grace-To Margaret Ledger, Sarah Selby,
Eric Deutrom, Andrew Watkinson, Christopher Dale a to…
-Joseph Trump, piękna-powiedział wysoki chłopak o brązowych,
kręconych włosach i piwnych oczach w których kryły się wesołe iskierki, ale
mimo to były szczere i wyrażały uzucia.
-Joe, dziewczyna dopiero się wprowadziła a ty już ją
zadręczasz. Daj spokój!- powiedziała z rozbawieniem Lauren.
Przy
stole siedzieli niecałą godzinkę, i rozmawiali. Wszyscy lepiej się poznali ze Scarlet i bardzo polubili.
###
Nazajutrz
Scarlet obudziła się w dużym łóżku z
baldachimem. Na początku nie wiedziała gdzie się znajduje, ale po chwili
zaczęła przypominać sobie wszystko. Cały dzień spędziła na zwiedzaniu zamku a
wieczór w pokoju wspólnym gdzie rozmawiała i poznawała coraz to nowsze osoby ,a
przy tam słuchając komplementów Josepha.
Spojrzała
na zegar. Była dopiero 7. Dziewczyny spały jeszcze głęboko i pochrapywały, nie
mając co robić zaczęła rozglądać się po
pokoju. Łóżko było duże, z baldachimem z niebieskiego aksamitu, kolumny były
pięknie rzeźbione a na środku ich znajdował się herb Krukonów. Przy nogach
łóżek stały kufry, a po środku pokoju 4 fotele i stolik.
Dziewczyna
po obejrzeniu całego pokoju, postanowiła iść się ubrać. Z kufra wyjęła potrzebne rzeczy i
poszła do łazienki. Ubrała ciemne rurki i bordową bluzę z kapturem, prysnęła
się perfumem i pomalowała tuszem rzęsy
po czym zeszła do pokoju wspólnego.
Na dole
nie było żywej duszy, w kominku przyjemnie trzaskał ogień. Podeszła do regału i
wyjęła jedną z książek ,,Historia magii”.
Usiadła przy kominku i zagłębiła się w lekturze. Po pół godzinie zaczęły
zchodzić pierwsze osoby. Jedną z nich był Joseph.
-Hej piękna, już wstałaś?
-Cześć , po pierwsze nie mów do mnie piękna ,a po drugie to
nie mogłam spać. Za dużo wrażeń jak na jeden dzień.
-Przyzwyczaisz się. Trafiłaś na super dziewczyny w
pokoju,tylko im tego nie mów bo stracę wizerunek.
-Postaram się zachować tajemnicę.
-To może pójdziemy na śniadanie? Jeżeli czekasz na nie to
sobie jeszcze długo posiedzisz.
-Tak właściwie chciałam czekać ale zgłodniałam już więc
pójdę z tobą.
###
Wsuwając ze smakiem tosty z serem Scarlet zauważyła że
do stołu zbliżają się jej najbliższe osoby w tym zamku.
-Poranny ptaszek z ciebie-rzekła Uśmiechnięta Lauren.-Czy
tylko mi się wydaje, że między wami coś jest?
-Nie po prostu zgłodniałam czekając na was , więc poszłam na
śniadanie z Joe’m.-Odrzekła Scarlet.
-A ja to bym nie miał nic przeciwko-Powiedział uśmiechnięty
Joseph.
-Patrzcie profesor Dumbledore idzie w naszą stronę-powiedziała
Grace.
-Dzień dobry profesorze-powiedzieli chórem.
-Dzień dobry,Panno Scarlet, jak mi wiadomo nie ma panna
jeszcze książek, różdżki, szaty ani niczego innego tak więc udamy się dziś
dzisiaj na ulicę pokątną i kupimy najpotrzebniejsze rzeczy.
###
Na
ulicy pokątnej najdłuższe chwile spędziła w sklepie i Olivandera na wybieraniu
różdżki, ale w końcu różdżka która wybrała to dąb,włos z jednorożca ,twarda.
Gdy zakupiła już wszystkie potrzebne przybory i książki, profesor Dumbledore
wszedł z nią do sklepu ze słodyczami, gdzie zakupiła sobie i koleżanką kilka
sładkich pyszności.
###
Po
zakupach ,w gabinecie profesora Dumbledora Scarlet dostała Plan lekcji z
dodatkowymi zajęciami wyrównawczymi.Było niemiłosiernie dużo zajęć, a ona miałą
jeszcze po 2 dodatkowe lekcje w ciągu dnia. Dziewczyna jednak nie mogła się
doczekać pierwszego dnia nauki. Po dniu pełnym wrażeń dziewczyna szybko
zasnęła.
###
No to jest następny rozdział:) Proszę o pozytywne i negatywne komentarze. Piszcie co się nie podoba i jest źle żebym mogła się poprawić. :)